2004.03.05. „CHAŁUPY ŁELKAM TU”, artykuł z HB.

Chałupy łelkam tu

Z uwagą przeczytałem artykuł w 3 nr HB zatytułowany "Pagoda w Chałupach" o planowanej zabudowie półwyspu.
Jestem zaskoczony i mocno zdziwiony zamiarami jakiegoś inwestora, który chce zbudować w najwęższym miejscu naszego Półwyspu wielkogabarytowy obiekt.
Przypominam sobie, że chyba na przełomie lat 1960/70 wybrzeżowa prasa donosiła o chęci wybudowania przez Szwedów na Półwyspie hotelowców, które nawet miały wchodzić w zatokę. Na szczęście nikt poważnie nie potraktował tych zamiarów.
Mam wątpliwości, czy obecny pomysł przypadłby do gustu licznym turystom, lubiącym naturalne środowisko, a nie beton i stal, od których uciekają na łono natury. Dobrze, że się o tym mówi i pisze, bo to poszerzy wyobraźnię decydentów przed podjęciem ostatecznej decyzji.
Pierwotnym zamiarem stworzenia infrastruktury dla potrzeb turystycznych było utrzymanie środowiska naturalnego w jak największym stopniu nienaruszonego, które takim powinno pozostać. Zdaję sobie sprawę, że w dobie rozwoju turystyki zmotoryzowanej i środków pływających, pierwotne założenia musiały ulec pewnej modyfikacji, ale czy czasami nie za daleko? Nie można wszystkiego przeliczać na pieniądze.
Słusznie zauważa niewymieniony z nazwiska autor, że "onegdaj zgodzono się przeznaczyć teren wyłącznie dla potrzeb pól namiotowych" i że miało to miejsce "o paradoksie - w PRL-u, że lepiej rozumiano walory i potrzeby krajobrazu, bo nie zabudowano Półwyspu domami wczasowymi" i dodaje i ironią - "czego chciałby niejeden, może tylko pieniędzy im (szczęśliwie) brakowało".
Mam już swoje lata i znam dobrze cały okres PRL-u. Nie wszystko było dobre, ale i nie wszystko złe, a ludzie myślący też bywali. Pieniędzy wówczas na potrzeby turystyki i wypoczynku nie brakowało jak dziś. Nie było trudności z uzyskaniem ich z banków, bo te w 100% były polskie. Dziś są trudności, bo 70% banków jest w obcych rękach i nie interesuje ich rozwój gospodarczy Polski - bezrobocia też nie było.
Myślę, że sarkazm autora artykułu nie wynika z niewiedzy, tylko z pewnej maniery niektórych środowisk, gdzie wypada przy każdej okazji splunąć na PRL, ale czy to estetyczne?
Nie o tym jednak chciałem pisać...
Z problematyką zagospodarowania Półwyspu Helskiego zetknąłem się dość dawno, bo w połowie lat sześćdziesiątych. Zostałem wówczas powołany do 7 osobowego Powiatowego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki, w skład którego wchodzili też między innymi kpt. Bańka z 9 FOW i znany społecznik, propagator utrzymania w stanie naturalnym walorów Półwyspu - latarnik rozewski Władysław Wzorek. Nie było jeszcze wówczas koncepcji zagospodarowania Półwyspu, m.in.. chyba dlatego, że ruch turystyczny, szczególnie pod namioty, był jeszcze znikomy. Jednak w drugiej połowie lat sześćdziesiątych dało się zauważyć jego narastanie. Przystąpiliśmy wówczas do jego ukierunkowania i ujęcia w formy organizacyjne. Po raz pierwszy na posiedzeniu PKKFiT pod kierunkiem młodej i energicznej przewodniczącej, mgr Urszuli Jumpertz, podjęliśmy w dniu 22 stycznia 1968 r. uchwałę o utworzeniu (jeszcze prowizorycznych) czterech pól namiotowych, których granic nie wyznaczały płoty lecz posadzone drzewka (żywopłot), wyposażeniu ich w suche szalety i wykonaniu zjazdów z drogi głównej z zaznaczeniem, że mają być wykonane z grubego żwiru, a nie betonu czy asfaltu. Wytyczone miejsca oznaczono tablicami "pola biwakowe niestrzeżone". Nie było wówczas jeszcze mowy o komercyjnym wykorzystaniu walorów Półwyspu.
Na kolejnych posiedzeniach pojawiły się postulaty pod adresem władz wojewódzkich, które miały odpowiednie biura projektowe i środki finansowe, by przygotowały plany kompleksowego zagospodarowania Półwyspu. Wówczas to zaczęły się już pojawiać sugestie o utworzeniu Nadmorskiego Parku Krajobrazowego. Na szczeblu wojewódzkim poważnie potraktowano te postulaty i rozpoczęły się wstępne prace projektowe. Jednakże reforma państwa w 1975 roku - likwidacja powiatów, nieco wydłużyła prace planistyczne i organizacyjne w tworzeniu Parku.
Jeszcze przed oficjalnym utworzeniem NPK, decyzją Wojewody Gdańskiego powołano 18 osobową Radę NPK, na czele której stanął ówczesny wicewojewoda, prof. dr arch. Jerzy Kołodziejski. W jej skład weszli zainteresowani przedstawiciele administracji wojewódzkiej, Urzędu Morskiego, leśnictwa, instytucji turystycznych oraz przewodniczący RN i naczelnicy miast Helu, Jastarni, Władysławowa i Pucka. Naszym zadaniem było rozpatrywanie i opiniowanie wniosków, postulatów i opracowań dotyczących zagospodarowania Półwyspu.
5 stycznia 1978 r. uchwałą nr IX Wojewódzkiej Rady Narodowej powołano Nadmorski Park Krajobrazowy. Rada NPK służyła też pomocą dla nowo utworzonego zarządu Parku. Rozpatrywaliśmy wiele zagadnień fragmentarycznych z opracowywanych planów zagospodarowania Półwyspu. Sprawa była o tyle pilna, że lawinowo zaczął narastać ruch turystyczny na pola biwakowe. Palącym problemem stała się sprawa odprowadzania ścieków od Helu aż po Puck. Niezbędne były środki finansowe, które przekraczały możliwości nawet województwa. W celu szerszego spojrzenia na wyłaniające się problemy odbyło się kilka narad w radzie NPK, by podjąć ostateczne decyzje, m.in. realizacji wniosków z wyjazdowego posiedzenia gdańskiego zespołu poselskiego do Helu. Co do słuszności niektórych z nich miałem zastrzeżenia, np.:
wn. Powołać na Półwyspie Helskim jednego gospodarza terenu, ze wskazaniem na Władysławowo.

Myśl niby słuszna, ale nie mogłem się na to zgodzić, bo Hel pozbawiony byłby swobody gospodarowania. Natomiast w odniesieniu do Jastarni, już wówczas sondowano opinie jej całkowitej likwidacji jako jednostki administracyjnej i przyłączenia poszczególnych miejscowości do Helu i Władysławowa.
wn Postanowiono przyspieszyć budowę zbiorczej oczyszczalni ścieków w Swarzewie dla całego Półwyspu.

Nic tylko się cieszyć, bo wszystkie miejscowości od Helu po Puck dręczył ten sam problem. Kategorycznie jednak sprzeciwiłem się tej propozycji. Projekt zakładał wybudowanie na całej długości Półwyspu betonowego kanału, w którym położone byłyby rury kanalizacyjne, wodociągowe - do Juraty, przewody elektryczne i telefoniczne. Wiązałoby się to jednak z budową kilkunastu przepompowni - przydrożnych bunkrów. Trudno sobie było również wyobrazić sytuację związaną z awarią takiego systemu na jednym z jego odcinków.
Na posiedzeniu Rady NPK wraz z przewodniczącym MRN z Jastarni zdecydowanie odrzuciliśmy ten projekt. Ostatecznie ten zamysł upadł dopiero na następnym posiedzeniu, gdy projektanci przedstawili zebranym obrazową symulację trasy z planowanymi przepompowniami. Poparła nas wówczas większość Rady i udało się uratować Półwysep przed betonowymi, przydrożnymi koszmarkami. Postanowiono wówczas o budowie oczyszczalni dla Jastarni w Juracie i osobnej dla Helu, budowanej w pierwszej kolejności. Na naradzie z udziałem Dowództwa Garnizonu i WRZKB ustalono, że inwestycja realizowana będzie przez trzy podmioty: administrację miasta, PPiUR "Koga" i garnizon. Jednakże później wojsko nie dotrzymało warunków umowy. Odbyliśmy kilka narad, trwały spory i wiele czasu straciliśmy bezpowrotnie. W tym czasie sąsiednia gmina rozpoczęła i zakończyła inwestycję w Juracie.
W lutym 1980 r. wojewoda prof. J. Kołodziejski zaaprobował generalny plan zagospodarowania NPK, opracowany przez Wojewódzkie Biuro Planowania Przestrzennego pod kierownictwem dr inż. A. Walickiego. Rada NPK aktywnie włączyła się do jego realizacji, służyła pomocą dla nowoutworzonego NPK. Napływ turystów na Półwysep cały czas wzrastał, rozbudowały się pola namiotowe - myślę, że ze szkodą dla wartości przyrodniczych. Obecnie rada NPK nie działa, choć formalnie nie została rozwiązana. Zawirowania społeczno-polityczne spowodowały odejście ze stanowiska wojewody prof. Kołodziejskiego, który jako przewodniczący był całym sercem zaangażowany w jej działalność.
Myślę, że obecny zarząd NPK, władze administracyjne, nie będą kierowały się chęcią doraźnego zysku, lecz zachowają zdrowy rozsądek i nie pozwolą na nadmierną zabudowę Półwyspu, zachowując jego niepowtarzalne walory przyrodnicze dla przyszłych pokoleń. Już obecnie postawiono tu zbyt dużo różnego rodzaju obiektów, które psują estetykę Półwyspu - unikalnego i jedynego w swoim rodzaju tworu natury.

Bolesław Kozieł

Artykuł został opublikowany w "Helskiej Blizie" nr 171 z dnia 5.03.04