IX.2003, „RYBY GINĄ NA BRZEGU”, artykuł z HB. |
||||
---|---|---|---|---|
Ryby giną na brzegu |
||||
Nie ma rybołówstwa bez ryb. To proste stwierdzenie wydaje się obce dla niektórych samorządów znad Zatoki Puckiej. Mimo najszczerszych starań liderów projektu „RYBY DLA ZATOKI”, konsolidacja lokalnych władz wokół celu odtworzenie rybostanu Zatoki Puckiej jest nikła. Mało tego ... widać rozwój inicjatyw uśmiercających życie ichtiofauny tego akwenu. Krajowe i międzynarodowe fundusze pro-ekologiczne z wielką chęcią dofinansowałyby każde przedsięwzięcie ratujące zasoby ryb a tym samym rybaków i całą otoczkę socjalno - kulturowa jaka towarzyszyła i towarzyszy temu zawodowi. Skorzystałaby na tym także turystyka i niemały wachlarz usług oparty o ten regionalny i naturalny walor.
Tylko nieliczni przedstawiciele władz biorą ciężar realizacji projektu na swoje barki. Gromadzą wokół siebie osoby o pro-społecznej chęci działania, którym los ryb w Zatoce obojętny nie jest. W drugiej grupie lokują się ludzie i instytucje, które wprawdzie przy różnych świątecznych okazjach kreują się na miłośników ekologii lub tradycji rybackiej ale tak naprawdę (po uczynkach sądząc) na co dzień mają te wartości za nic. Aż zadziwia beztroska podejmowanych decyzji, które finalnie zabijają ekosystem zatoki, jego ryby i rybaków.
Trwa beztroska na zatokowym brzegu. Właściciele kempingów niszczą kolejne trzcinowiska. Myśląc wyłącznie o własnym zarobku na „deskarzach”, zapominają o rybakach i ich rybach. Ryby mają co raz mniej miejsc do składania ikry a narybek traci miejsca schronienia. Podobny efekt czyni nadmierne umacnianie brzegów. Jest to destrukcja przyrody dokonywana za państwowe (bardzo duże) pieniądze, wbrew prawu ochrony przyrody. Uśmiercane jest wiele z żyjących w tej strefie gatunków chronionych.
Bez ryb nasze przybrzeżne rybołówstwo i wędkarstwo nie mają szans rozwoju ani przetrwania. Jeśli niszczymy siedliska ryb to niszczymy również ryby. A rybacy ?
K. E. Skóra |
||||
Artykuł został opublikowany w "Helskiej Blizie" we wrześniu 2003 r. |