2004.08.20. "PROTEST 1", artykułu z HB.

Protest "1"
czyli pierwszy stopień społecznej niecierpliwości.

Rzadko się zdarza, żeby stosunki pomiędzy władzą miasta a mieszkańcami były wyłącznie poprawne. Nie inaczej jest w Helu. Każda władza podejmuje wiele, często kontrowersyjnych, decyzji, które nie podobają się części mieszkańców. Tak jest i w naszym mieście.
Od dłuższego czasu sprawą, która poróżniła władzę ze społeczeństwem jest tzw. "Mała Plaża", czyli zagospodarowanie terenu po byłej Hydrobudowie, przylegającego do falochronu Marynarki Wojennej.
Jest to ładnie położony teren (chociaż mocno zdewastowany), który na pewno marzy się niejednemu prywatnemu inwestorowi. Wg wyliczeń burmistrza miasta wart co najmniej milion złotych (co stanowi kilkanaście procent naszego budżetu).
Z jednej strony jest racja (części) władz miasta, które chcą sprzedać najbardziej atrakcyjną część działki, bo w budżecie brak środków.
- To jest krótkowzroczna polityka. Sprzedamy, przejemy pieniądze i teren będzie bezpowrotnie stracony. Wykorzystajmy te tereny tak, by przynosiły one korzyści miastu, poprzez zwiększenie swojej atrakcyjności, przez kilkadziesiąt najbliższych lat - mówią opozycjoniści tego planu.
- Pieniądze potrzebne są teraz - odpowiada władza.
- Lepiej mieć wędkę, którą można łowić ryby, niż rybę, którą się zje - przekonuje opozycja.
- Wybudujemy tam basen o wymiarach olimpijskich. Będą przyjeżdżały tłumu turystów - zapewnia władza.
- Kto wyda własne pieniądze na tak nieekonomiczną inwestycję? - pyta opozycja.
- To zwykłe mydlenie oczu mieszkańcom - dodaje.

Nie słyszeliście tej polemiki? Nic dziwnego. Odbyła się na spotkaniu z mieszkańcami, o którym wiedziała tylko garstka wtajemniczonych.
- O, przepraszam. Było ogłoszenie w "Gazecie Wyborczej" - oburza się władza.
- Już bardziej nonsensownie nie można powiadomić o czymś mieszkańców. Pokażcie chociaż jednego mieszkańca, który dowiedział się o spotkaniu z "GW" - odpowiada opozycja i pyta: - Dlaczego na żadnej tablicy ogłoszeń nie było zawiadomienia?
Widząc, że forsuje się Plan Zagospodarowania Przestrzennego niezgodny z wcześniejszą uchwałą rady miasta, mieszkańcy postanowili złożyć zbiorowy protest. Nie zniechęcały ich oświadczenia typu: rada miasta wcale nie musi brać pod uwagę zgłaszanych protestów. Niemal wszyscy mieszkańcy Kolonii Rybackiej, na terenie której leży sporny teren, podpisała protest. W sumie zebrano ich ponad 500. Zdarzali się mieszkańcy, którzy, w obawie przed narażeniem się władzy, nie chcieli mieć z protestami nic do czynienia. Była to jednak znakomita mniejszość. Na uwagę zasługuje fakt, że dla wielu mieszkańców obowiązek społeczny nie kończy się na uczestnictwie w wyborach do władz miasta, ale zobowiązuje do aktywnej pracy nad rozwojem naszego miasta. Mieszkańcy są zbulwersowani tym, że nawet nie próbowano użyć racjonalnych argumentów za przyjęciem planu przedstawionego przez burmistrza. Pomimo braku zapisu o sprzedaży, projekt jest napisany w ten sposób, żeby można było podzielić i sprzedać te atrakcyjne tereny. Stworzyło to plotki o korupcyjnym charakterze całego przedsięwzięcia. Wszystko to spowodował brak rzetelnej informacji i klarownych argumentów władzy, chociaż wszelkie niejasności działają na jej (władzy) niekorzyść.
Protest mieszkańców Helu w sprawie Zagospodarowania Przestrzennego, był wynikiem pierwszego stopnia zniecierpliwienia społecznego. Nauczyliśmy się wykorzystywać demokratyczne narzędzia, oddziałujące na wybieraną władzę. Po przekazaniu do ratusza, władza orzekła, że protest ma charakter polityczny i zostanie odrzucony. Oczywiście, że protest jest POLITYCZNY! Jest on skierowany przeciwko POLITYCE władz miasta. Wyborcy tych władz napisali do swoich radnych, że nie podoba im się ten pomysł. Radni, którzy są przedstawicielami protestujących mieszkańców, muszą podjąć POLITYCZNĄ decyzję.
Protest został złożony przeciwko czemuś, a nie komuś. Jeżeli władza odczyta te działania jako atak na siebie, to znaczy że jest mocno przewrażliwiona. Oby tylko zawiść, złośliwość i arogancja nie wywołały zwykłej pyskówki zamiast rzetelnej dyskusji o przyszłości Helu.


Ryszard Kretkiewicz

Artykuł został opublikowany w "Helskiej Blizie" nr 180 z dnia 20.08.04