2004.08.20. „PRYWATNY FOLWARK, CZY DEMOKRATYCZNA GMINA?”, artykułu z HB.

Prywatny folwark, czy demokratyczna gmina?

Tajemnicą poliszynela jest, że brałam udział w kampanii wyborczej, sprawujących obecnie władzę w Helu, przedstawicieli naszego społeczeństwa. Głosowałam też na Burmistrza Mirosława Wądołowskiego ufna w jego przedwyborcze obietnice dotyczące realizacji strategii rozwoju Helu, w tym zaniedbywanej przez kolejne samorządy, Kolonii Rybackiej. Płonę ze wstydu teraz, gdy mieszkańcy Osiedla Rybackiego słusznie protestują przeciwko polityce miłościwie nam panującego Burmistrza, bo nikt nie lubi, gdy robi się z niego durnia.
Radni, którzy również sprawowali władzę w ubiegłej kadencji, przegłosowali w sierpniu 2002 roku Uchwałę, na mocy której tereny zwane potocznie Małą Plażą, w tym teren po Hydrobudowie, miały na zawsze - jako dobro publiczne - pozostać własnością gminy, nie podlegającą sprzedaży. Poza jednym głosem wstrzymującym się, wszyscy niżej wymienieni decydenci poparli wolę społeczeństwa dotyczącą Małej Plaży: Ryszard Groenwald, Henryk Indyk, Zofia Jarosz, Tadeusz Klajnert, Eugeniusz Konarski, Franciszek Kosznik, Teresa Laskowska, Janusz Leszczyński, Tadeusz Łuczaj, Edward Mrozik, Jan Naturski, Józef Salski, Zbigniew Sługocki, Jerzy Tomasik, Paweł Wojna (podkreślono nazwiska radnych obecnej kadencji - red.).
Przyjęcie w obecnym kształcie dyskutowanego teraz planu zagospodarowania przestrzennego dla terenów położonych przy ul. Portowej (zwanych potocznie małą plażą) jest pierwszym krokiem umożliwiającym wystawienie tych działek pod młotek.
Wszyscy helanie z dziada pradziada są właścicielami plaż helskich - to srebra rodowe, których się nie sprzedaje. To nasze środowisko naturalne, jego walory, którymi nie godzi się kupczyć. Gdy już wszystko Burmistrz Helu sprzeda, co tylko da się sprzedać przy aprobacie radnych, co pozostanie dla naszych dzieci i wnuków?! Bilety wstępu na prywatną plażę? Już jedną plażę, od strony Kogi i Cypla stracili kiedyś helanie, czy mają stracić następną, by łatać dziurę budżetową Helu, za którą nie są odpowiedzialni i do powstania której się nie przyczynili? Czy takie działanie w celu pozyskania środków finansowych dla miasta jest mądre i godne naszych przedstawicieli piastujących władzę w Ratuszu? Czy tak miał wyglądać sposób i pomysł na wyciągnięcie gminy z długów przez kandydujących ponownie do samorządu członków Przymierza 2020? Sprzedać 24 tysiące 640 metrów kwadratowych Małej Plaży nad zatoką?
Nazywamy potocznie tę plażę małą, bo ograniczają ją z dwóch stron porty. Jak będziemy ją nazywać, gdy stracimy tysiące metrów kwadratowych? Mikroskopijną?!
Proponowane przez krytykowany powszechnie plan zagospodarowania przestrzennego rozwiązania urbanistyczno-architektoniczne przeczą zdrowemu rozsądkowi. Zapytam retorycznie, tak jak pytają inni mieszkańcy Helu: jaki cel ma "adaptowanie" starego baraku po Hydrobudowie, stawianie nowej, jeszcze większej, barakowej zabudowy na plaży? Jaki cel ma tworzenie parkingów i betonowych dróg na plaży? Po co na plaży basen, czyżby innych terenów pod budowę basenu nie było w Helu? Gdy w Paryżu usypuje się dla turystów sztuczne plaże w centrum miasta, u nas te naturalne przeznacza się na działki budowlane i parkingi? Gdzie sens i logika? Komu ma przynieść korzyść forsowany przez Burmistrza plan zagospodarowania przestrzennego terenów przy ul. Portowej? Mieszkańcom Helu, w tym głównie Kolonii Rybackiej z pewnością nie. Stąd zrozumiały protest i opór społeczny dla takiej koncepcji 24 tys. 640 m2 przeznaczonych pod głupotę i szpetotę.
Protestujemy, ponieważ mamy do tego prawo, ponieważ to z naszej woli i w naszym imieniu rządzą obecni urzędnicy państwowi. Tak przynajmniej stanowią przepisy w demokratycznym państwie. Dlaczego więc w naszej gminie dzieje się inaczej? Dlaczego mieszkańcy Kolonii Rybackiej nie mają prawa decydować o losach plaży, przy której i z której żyją? Żyjemy tutaj prowadząc działalność gospodarczą (wynajem pokoi, usługi parkingowe, gastronomia) w oparciu o pobliską plażę, z której korzystają nasi goście. To dostęp do niej uatrakcyjnia pobyt turystów w tej części Helu i stanowi w dużej mierze warunek frekwencji w okolicznych kwaterach i pensjonatach. Do drugiej plaży, od strony Bałtyku, jest stąd ponad dwa kilometry, co nie stanowi zachęty nie tylko dla matek z dziećmi. Jeśli przez lata całe postulowałam i walczyłam o rekultywowanie i mądre, nieinwazyjne zagospodarowanie Małej Plaży, to postulowałam o podjęcie przez gminę prac na tym terenie, a nie o jego sprzedaż. Pragnęłam plaży dużej i czystej, z szerokimi dojściami do niej, pięknym, estetycznym ogrodzeniem od strony ulicy, plaży z której byłyby usunięte ohydne, betonowe pozostałości po Hydrobudowie. Marzyła mi się plaża zadbana, ze ścieżkami edukacyjnymi na wydmach, drewnianymi pomostami na wodzie, a nie grubo okrojony teren - w bezpośrednim sąsiedztwie trzech parkingów, prywatnego basenu i hotelowca, ogrodzonych ponad dwumetrowym murem z kamienia. Przedstawiony nam przez Ratusz plan zagospodarowania przestrzennego dla obszaru Małej Plaży i terenów przyległych jest tak elastyczny, że może tu powstać prywatna rezydencja z basenem albo hotel z prywatną plażą.
W ciągu sześciu dni podpisało się pod społecznym protestem, dotyczącym owego planu "zagospodarowania przestrzennego" 511 mieszkańców Helu - dużo to czy mało, niech w swoim sumieniu rozważą radni, których wybieraliśmy i których obdarzyliśmy zaufaniem. Oprócz naszych podpisów są jeszcze liczne głosy od pełnoletniej młodzieży licealnej, która również nie zgadza się na sprzedawanie tego, co najcenniejsze w Helu - plaż i dostępu do morza. Zacytuję niektóre z nich: "uważam, ze nie powinno się sprzedawać terenu będącego częścią Małej Plaży. Czy naprawdę chcemy, żeby widok na Zatokę został przesłonięty przez jakiś budynek, a wydmy i roślinność zostały zniszczone przez parkingi? W wyniku tego wiele gruntów straci na atrakcyjności, a co za tym idzie, również na wartości". "Uważam, że nie wolno sprzedawać części Małej Plaży, gdyż teren ten jest dziedzictwem narodowym. Jest to teren, który zostawili nam nasi przodkowie!" "Sądzę, że Mała Plaża powinna być terenem publicznym, gdyż mieszkańcy Helu - z trzech stron otoczonego morzem - zostali już pozbawieni przez wojsko i zabudowania Kogi sporych powierzchni plaż. Miejsce to jest jedynym dostępnym obszarem plaży od strony zatoki w centrum Helu, oznacza to więc, że stracilibyśmy bardzo wartościowy teren, najbliżej położoną plażę w mieście, co jest dużym komfortem zarówno dla miejscowej ludności, jak i turystów. Kończąc ponawiam prośbę do władz naszego małego miasteczka, aby nie szastać publicznym dobrem ogółu".
Chociaż komentarz do tych fragmentów cytowanych listów do redakcji HB wydaje się zbyteczny, warto podkreślić fakt, że to młodzi mieszkańcy Helu powinni mieć najważniejszy głos w tak istotnych kwestiach jak przyszłość Helu i Małej Plaży. To bowiem ich przyszłość i ich przeszłość, cenne dziedzictwo, którego są świadomi i gotowi bronić. W pełni solidaryzuję się z naszą helską młodzieżą i apeluję tym artykułem do zdrowego rozsądku naszego samorządu, aby nie zapisał się w kartach historii Helu jako ten, który nas, swoich wyborców, sprzedał. Mam nadzieję, że nie będę musiała swojego mandatu zaufania, jakim obdarzyłam obecny samorząd, wyrzucić do kosza na śmieci.


Iwona Rusajczyk

Artykuł został opublikowany w "Helskiej Blizie" nr 180 z dnia 20.08.04