2004.01.05. "Kto tu rządzi?", artykuł z HB

Kto tu rządzi?
Tajne spotkanie Klubu Radnych "Morskie Przymierze Hel 2020"


 

Rozkaz opuszczenia sali obrad

Rozkaz ten dotyczył redaktora „Helskiej Blizy”, gdyż kazano wyjść mi z sali obrad Ratusza Miejskiego, gdzie reprezentowałam, jako dziennikarz, naszą gazetę lokalną. To bezprecedensowe wydarzenie - wyproszenie prasy ze spotkania radnych Klubu Morskiego Przymierza Hel 2020 (na którym był obecny również burmistrz miasta Helu, M. Wądołowski oraz jego zastępca, J. Pałkowski) świadczy nie tylko o nieczystych intencjach uczestników tego tajnego szczytu na Wiejskiej, ale także o lekceważeniu prawa prasowego oraz podstawowych zasad demokracji przez Klub, reprezentujący władzę w naszym mieście. Owo tajne, bo niedostępne dla prasy i mieszkańców Helu spotkanie Klubu radnych, miało miejsce 15 grudnia, w poniedziałek.

Przewodniczący Klubu, Janusz Leszczyński - zarazem radny i przewodniczący Komisji Gospodarczej, nakazał mi opuszczenie sali obrad, motywując ten rozkaz kwestiami formalnymi: brakiem legitymacji redaktora HB oraz brakiem otrzymania od niego, jako przewodniczącego Klubu, oficjalnego zaproszenia. Nie muszę chyba wyjaśniać mieszkańcom Helu absurdu takiej argumentacji. Dodam tylko, że nikt z członków redakcji HB nie posiada takich legitymacji, ani nie posiada jej dziennikarz z „Dziennika Bałtyckiego”, p. Krzysztof Miśdzioł, który bierze udział w wielu spotkaniach helskiego samorządu. Przypomnę również, że nie musiałam legitymować się takim dokumentem w Sejmie na Wiejskiej w Warszawie.

Co zabawniejsze, swego czasu, radny J. Leszczyński nie wymagał ode mnie i innych dziennikarzy HB żadnych legitymacji, gdy przedstawialiśmy w naszej gazecie jego szacowną sylwetkę przed wyborami do obecnego samorządu.

Przewodniczący Klubu Morskiego Przymierza Hel 2020, wypraszając mnie z sali naszego (???) Urzędu Miejskiego zapytał retorycznie, czy też przysiadłabym się bez zaproszenia do jego stolika w kawiarni. To dziwne, że przedstawiciel samorządu nie widzi różnicy między Ratuszem, a knajpą, między narzucającą się kobietą, a dziennikarzem na służbie, wreszcie, między demokratycznym sprawowaniem władzy, a despotycznym rządzeniem.

CO UKRYWA PRZED NAMI NASZ SAMORZĄD?

O tajnym, grudniowym spotkaniu przedstawicieli naszego samorządu zrzeszonych w Morskim Przymierzu Hel 2020, dowiedziałam się z nieoficjalnych źródeł, które to informacje na moją prośbę potwierdził pytany przez HB, przewodniczący Rady Miasta, Tadeusz Klajnert. Zapewnił mnie i moich redakcyjnych kolegów, że nie ma mowy o jakichś potajemnych obradach i podał godzinę spotkania, o którym sam się dowiedział niemal w ostatniej chwili. Również z nieoficjalnych źródeł redakcja Helskiej Blizy dowiedziała się, że s potkanie ma dotyczyć planów sprzedaży terenów Małej Plaży nad Zatoką.

Czy rzeczywiście debatowano nad pozbawieniem źródeł dochodów mieszkańców Osiedla Rybackiego, żyjących z sezonowej, plażowej turystyki, nie dowiemy się, bo wyproszono dziennikarza z sali, a następnie w ten sam sposób potraktowano przybyłego na to spotkanie mieszkańca Osiedla Rybackiego, który również dowiedział się nieoficjalnym kanałem o temacie spotkania. Swego czasu Burmistrz Helu słusznie mnie pouczał, że prawdy należy szukać u źródeł. Niestety, rzeczywistość zweryfikowała ten pogląd - źródło czasem okazuje się być korytem, do którego nie ma jak się dostać dziennikarzowi. Co wobec tego pozostaje niedopuszczonemu do źródła prawdy dziennikarzowi? Podejrzenia i spekulacja. Pospekulujmy zatem, skoro przedstawiciele naszej(?) władzy traktują nas, helan, jak swoich wrogów i zamykają nam przed nosem swój Urząd Miasta.

Możemy się tylko domyślać, w jakim celu został zaproszony na to spotkanie, o czym również dowiedziałam się nieoficjalnie, architekt zajmujący się działkami, p. Mirosław Kuczyński. Swego czasu, przed ostatnimi wyborami, został opracowany przez p. Kuczyńskiego projekt zagospodarowania terenu po hydrobudowie z głównym przeznaczeniem go na bazę sportów wodnych, głównie nurkowania oraz został sporządzony wstępny plan podniesienia atrakcyjności plaży nad Zatoką poprzez otwarcie dodatkowych wejść na nią, wybudowanie drewnianych pomostów, a nawet mówiono o pięknym deptaku do plaży, którym miała stać się ulica Lipowa. Na licznych spotkaniach z prasą i mieszkańcami Osiedla Rybackiego rysowano przed nami wizję przyszłości, na którą warto głosować. I zagłosowaliśmy na Morskie Przymierze Hel 2020. Kiedy nie jesteśmy już potrzebni jako potencjalni wyborcy, bo nikt o trzeciej kadencji nie myśli, przyszłość zaczyna się widzieć nie poprzez interes społeczny, ale poprzez dziurę budżetową naszej gminy. Najłatwiej załatać ją sprzedając atrakcyjne działki, a co jeszcze łakomego zostało? Plaża nad Zatoką! Za jednym zamachem można pozbyć się kłopotu z jej zagospodarowywaniem (tak jak powinna być zagospodarowana już dawno przez mądrego i kochającego nasze miasto gospodarza) i do tego zdobyć gotówkę na spłacanie zadłużeń. Oczywiście tylko spekuluję, bo źródło prawdy w naszym mieście, póki co, jest dla mnie niedostępne.

A PO NAS CHOĆBY POTOP

Spekuluję dalej, bo nic innego nad domysły mi nie pozostaje. Skoro przy zamkniętych drzwiach omawia się kwestię Małej Plaży, to nic dobrego dla nas, mieszkańców kolonii rybackiej, to nie wróży. Jeśli obecny samorząd sprzeda tereny Małej Plaży, to nie dosyć, że już zgoła brzeg morski tylko nam zostanie (wiemy, że morze potrafi nie tylko oddać, ale i zabrać kawał piasku!), to i nawet tego mogą nie mieć nasi wczasowicze. Prywatny właściciel posesji (nawet tej na wydmie) ma wiele sposobów, aby zniechęcić nie swoich gości do korzystania ze "wspólnej plaży". Jeśli ten czarny scenariusz się ziści, to nasze kwatery prywatne zaczną świecić pustkami! My nie możemy powiedzieć, jak nasi radni, którzy dziś są radnymi, a jutro nimi nie będą - a po nas choćby potop.

My tu będziemy żyć i mieszkać stale, a potem nasze dzieci i dzieci naszych dzieci. Więc trudno się dziwić mieszkańcom Osiedla Rybackiego, że chcą i walczą o korzystną dla siebie koncepcję zagospodarowania plaży, że tak jak ja pełni są obaw co do swojej przyszłości, związanej z przyszłością plaży nad Zatoką. Jak mamy zaufać samorządowi, który zapomniał tak szybko o swoich demokratycznych hasłach wyborczych, o swoich obietnicach, a przede wszystkim o tym, że został przez nas, helan, powołany, aby reprezentował nasze żywotne interesy?

KTO, PO CO I DLA KOGO RZĄDZI W HELU?

Nie wiem, skoro nikt się z nami tu nie liczy, ani z naszym zdaniem. Nie wiem, skoro toleruje się w Urzędzie Miasta taką butę i arogancję władzy wobec obywatela, niezależnie, czy jest on dziennikarzem i służy społeczeństwu, czy też jest mieszkańcem Osiedla Rybackiego, a więc wrzodem na tyłku. Gdyby tytułowe pytanie "Kto tu rządzi?" nie było li tylko pytaniem retorycznym, odpowiedziałabym, że w Helu rządzi Głupota.


Iwona Rusajczyk

Artykuł został opublikowany w "Helskiej Blizie" nr 167 z dnia 5.01.04