1999.05.28 "O MAŁEJ PLAŻY", artykuł z HB

O Małej Plaży...

W chwili obecnej ważą się losy tego urokliwego, choć mocno nadwyrężonego niewłaściwą eksploatacją miejsca. Wszyscy mieszkańcy Helu, którym bliskie są sprawy naszego miasta, zastanawiają się, jak zagospodarować ten teren i czy powinien stać się własnością wspólnoty mieszkańców, czy też należy go odsprzedać w prywatne ręce. Tło tej dyskusji przysłonięte jest obecnie szpetnymi zabudowaniami przemysłowymi, które powodują, że osoby nie znające Helu od odpowiednio długiego czasu, pytają często - o jakiej plaży mówimy? Czy mamy na myśli zabetonowany i zabudowany barakami i metalowymi wiatami teren? Niestety, po okresie beztroski w lokalizowaniu obiektów przemysłowych, obszar ten nazywany jest częściej "terenem po byłej Hydrobudowie". W dzisiejszym artykule spróbuję na podstawie wspomnień i dokumentów odtworzyć całkiem nieodległą przeszłość i przypomnieć dzieje tego miejsca, którego naturalny wygląd trudno jest obecnie nawet sobie wyobrazić.

W okresie przed II wojną światową główne plaże helskie zlokalizowane były po stronie zatokowej w pobliżu cypla. Na zachód od portu rybackiego znajdowały się tereny wykorzystywane głównie przez rybaków łodziowych. Mała Plaża w naszym pojęciu powstała właściwie na początku lat trzydziestych, gdy zamknięto ten obszar od strony zachodniej falochronem Portu Wojennego. Budowa nowego portu negatywnie wpłynęła na procesy brzegowe w tym rejonie, powodując stałe ubytki w plaży. Odczuli to mieszkańcy budynków, znajdujących się bezpośrednio nad brzegiem nieco wcześniej wzniesionej kolonii rybackiej. W Archiwum Państwowym w Gdyni zachował się list kierowany do Morskiego Urzędu Rybackiego, a napisany przez prof. Kazimierza Demela, który mieszkał wówczas w willi "Janette" położonej nad samym brzegiem i opiekował się Muzeum Przyrodniczym, zlokalizowanym w budynku obok: Niniejszym zwracam się do MUR w Gdyni z prośbą o łaskawą interwencję w Urzędzie Morskim celem możliwie szybkiego zabezpieczenia brzegu przed niszczącym działaniem morza naprzeciw pierwszych z kolei domków od strony zatoki w Nowej Kolonii Rybackiej w Helu, gdzie morze posuwając się wciąż naprzód dosięgło już drogi, tak że obecnie oddzielone jest przestrzenią zaledwie 4-5 metrów od nadbrzeżnej linii domków. Prócz kilku budynków mieszkalnych zagrożone jest również Muzeum Przyrodnicze Stacji Morskiej, zawierające cenne eksponaty dotyczące życia Bałtyku, a mieszczące się w pierwszym nadbrzeżnym budynku Kolonii Rybackiej (Kazimierz Demel Hel, Kolonia Rybacka 8.X.1935).


W połowie lat 50. gdy Zarząd Portu Gdynia przystąpił do prac pogłębiarskich mających na celu umożliwienie wchodzenia do portu Marynarki Wojennej jednostkom o większym zanurzeniu, sytuacja uległa diametralnej zmianie. Wysypywany przez dragi na brzeg piasek, przy wiatrach południowych i zachodnich wywiewany był w stronę tych samych domów, które jeszcze niedawno zagrożone były przez wodę. Mieszkańcy kolonii rybackiej przeżyli kolejną "gehennę" - sypki piasek zaczął zasypywać ich ogródki i budynki. Nie byli oni w stanie samodzielnie powstrzymać wędrującej masy piasku. Skargi rybaków doprowadziły w końcu do przygotowania przez sprawcę, tj. Zarząd Portu w Gdyni, dokumentacji technicznej na zabezpieczenie ulicy Portowej przed zasypywaniem oraz przystąpił do usuwania nadmiaru piasku. Utworzono zadrzewioną wydmę przednią, która miała stanowić barierę dla ich wędrówki. W ten sposób powstała prawdziwa Mała Plaża. Nie mogła ona jednak nadal służyć mieszkańcom i turystom, gdyż zanieczyszczenie wody po stronie zatokowej Półwyspu było tak znaczne, że przez długi czas obowiązywał tu zakaz kąpieli. Może dlatego na początku lat 80. miejscowe władze zezwoliły na lokalizację w tym miejscu bazy budowlanej gdańskiej Hydrobudowy. Ustawiony na nadmorskiej plaży węzeł betoniarski nie tylko był świadectwem bezmyślności, ale i bardzo dokuczał mieszkańcom. Kilka dni jego pracy powodowało, że pobliskie domy pokrywały się warstwą cementowej "emulsji". Sytuacja stała się nie do zniesienia. Po licznych interwencjach i artykułach prasowych, np. pod wymownym tytułem "Perła w betonie", doprowadzono do likwidacji z dniem 6 stycznia 1987 tego obiektu. Teren ten jeszcze przez długi czas zajmowany był przez Hydrobudowę i dopiero przed kilku laty został w stanie mocno zdewastowanym przekazany gminie. Zastanawia tylko fakt, że pomimo iż we wstępnej umowie zawarto punkt mówiący o jego zwrocie w stanie pierwotnym, nie bardzo wiadomo dlaczego odziedziczyliśmy teren z "mocno" zabetonowanym podłożem i kłopotliwą zabudową. Potrzebne są obecnie znaczne środki, aby przywrócić tu pierwotny, plażowy charakter. Dlatego też obecnie zamiast plaży mamy zdewastowany plac, na który chętnie wyrzuca się śmieci, ponieważ zdaniem niektórych osób jest to miejsce do tego predysponowane. Tylko czy tak musi być nadal?

Mirosław Kuklik


Artykul zostal opublikowany w "Helskiej Blizie" nr 61 dnia 28.05.1999 r.