2004.12.24, "List do Melisy"

LIST DO MELISY

Jeszcze nie skończyła się "afera" z małą plażą (sprawa nie została sfinalizowana), a rozgorzała na dobre sprawa domu latarnika. Również w internecie.

Jestem stałą mieszkanką Helu i chciałabym odnieść się do wypowiedzi Pana Czyszka. Otóż, drogi Panie, w moim odczuciu robi Pan antyreklamę naszemu miastu, przecież czyta to cała Polska. Jeżeli występuje Pan z upoważnienia mieszkańców budynku przy ul. Bałtyckiej (a mam nadzieję, że takie Pan posiada), to należałoby udać się do urzędu i tam wszystko wyjaśnić, a nie toczyć tę żenującą dyskusję na forum internetu. Oczywiście nie chcę tutaj występować w obronie dobrego imienia Burmistrza Miasta, ale uważam, że jego działania zmierzające do sprzedaży terenu, są słuszne. Przecież miasto nie będzie się rozwijało, gdy kasa będzie pusta. A może Pan potrafi przedstawić swoje pomysły jak pozyskać środki finansowe, nie sprzedając mienia gminnego. Sądzę, że sprzedaż spornej części działki w żaden sposób nie zakłóci życia mieszkańcom w/w budynku. Nie ujawnię swoich danych, bo obawiam się Pańskich szykan, widząc do czego posuwa się Pan na łamach tej strony.

Melisa

Ten wpis, pod numerem 792 przeczytałem w księdze gości na oficjalnej stronie internetowej naszego miasta www.hel-miasto.pl/ksiega.shtml. Postanowiłem napisać

LIST DO MELISY

Szanowna Meliso. (piszę "Ty", ponieważ tak się przyjęło w internecie).
Ja też jestem stałym mieszkańcem Helu i chciałbym się odnieść do Twojej wypowiedzi. Nawiasem mówiąc to, że jesteśmy stałymi mieszkańcami nie ma tu żadnego znaczenia. Uważam, że większość gości piszących na temat Helu ma trzeźwiejsze i bardziej obiektywne zdanie na helskie tematy, niż my - mieszkańcy.
Uważasz, że p. Czyszek robi antyreklamę naszemu miastu, pisząc o jego problemach na forum publicznym. Domyślam się, że jesteś również przeciwniczką prania brudów w innych miejscach: o molestowaniu uczniów powinno się rozmawiać tylko w szkole, o kradzieżach cegieł tylko na budowie, a o krzywdzących decyzjach burmistrza tylko w jego gabinecie, bo "przecież czyta to cała Polska". Zapewne nie pochwalasz też powołania komisji śledczych d.s. "Rywina" i "Orlenu", bo "przecież ogląda to cała Europa"! Twoja filozofia przypomina mi decyzje matek, których córki zostały zgwałcone, żeby nie zawiadamiać policji, bo "nie będziemy prać brudów przy obcych". Chyba nie śledzisz na bieżąco "sprawy latarnika", bo wiedziałabyś, że ciągnie się ona od kilku miesięcy i zaangażowanych jest wielu ludzi i organizacji społecznych. Wpis internetowy p. Czyszka jest głośnym krzykiem o sprawiedliwość i rozumne działanie, gdyż dotychczasowe negocjacje nie przyniosły rezultatu.
Piszesz, że nie chcesz bronić burmistrza, ale uważasz, że postępuje słusznie, sprzedając ten teren. Ja też tak uważam. Burmistrz powinien sprzedać ten teren, ponieważ nie jest on potrzebny gminie. Nie powinien go również oddawać za darmo, bo niby z jakiej racji? Zastanów się jednak, kto powinien mieć prawo pierwokupu: czy mieszkańcy domu, którzy od pradziada zamieszkują ten teren, czy facet, który tu przyjedzie z walizą pełną pieniędzy?
Twoje słowa: "Sądzę, że sprzedaż spornej części działki w żaden sposób nie zakłóci życia mieszkańcom w/w budynku" świadczą o tym, że już dawno nie byłaś na spacerze w tamtej okolicy. Po odkrojeniu spornego placu nie ma miejsca na psią budę. Dom nie jest podpiwniczony; gdzie składować opał na zimę, gdzie chować narzędzia potrzebne w gospodarstwie? Gdyby Tobie ktoś zabrał połowę mieszkania, "w żaden sposób nie zakłóciłoby Twojego życia"?
Chcesz, żeby sprzedawać działki helskie, bo" miasto nie będzie się rozwijało, gdy kasa będzie pusta". Znowu zgadzam się z Twoim stwierdzeniem. Czy nie słuszniej jednak byłoby, gdyby nasze "władze" najpierw pozyskiwałyby tereny od wojska i Lasów Państwowych, a potem sprzedawałyby je chętnym, z dużym zyskiem? Czy taka rabunkowa gospodarka ostatnimi skrawkami Helu nie przypomina Ci pijaka, sprzedającego ostatnie meble z domu i nie troszczącego się o jutro? Jak zareagujesz, kiedy któregoś dnia zobaczysz płot okalający plac zabaw, gdzie bawiły się Twoje dzieci? Gdy oznajmią Ci, że w tym miejscu zostaną wybudowane garaże. Czy będziesz równie wyrozumiała dla "władz", gdy usprawiedliwią to pustą kasą?
"A może Pan potrafi przedstawić swoje pomysły, jak pozyskać środki finansowe..." zapytałaś przewrotnie P. Czyszka. Szkoda tylko, że pomyliłaś adres. To nie p. Czyszek został wybrany do władz miasta i to nie jemu płacimy my, mieszkańcy Helu, za mądre decyzje. Gdyby rządzenie polegało tylko na sprzedaży działek i wydawaniu pieniędzy, nie potrzebne byłyby wybory. Po to szukamy uczciwych i mądrych przedstawicieli we władzach miasta, żebyśmy byli pewni, że zrobią oni wszystko co w ich mocy, dla pomyślności Helu, nie idąc po najmniejszej linii oporu, sprzedadzą resztki. Komu zadadzą Twoje pytanie nowe władze, wybrane za dwa lata, kiedy przejmą same długi i żadnej działki do sprzedania?
Pomyśl wreszcie o sprawie, według mnie, najważniejszej. Czy mamy prawo zniszczyć to, co osiem pokoleń budowało? Czy nasze pokolenie jest tak zarozumiałe, że ma prawo postawić nowoczesny pensjonat, niszcząc zabytkowe budynki? Czy wyobrażasz sobie, że na podwórku u latarnika stanie coś takiego, przysłaniając przechodzącym turystom widok latarni morskiej? Czy chciałabyś za dwa lata zobaczyć w "Helskiej Blizie" zdjęcia z cyklu "Hel wczoraj i dziś", gdzie pokażę, bezpowrotnie stracony, widok latarni od strony zachodniej? Czy słyszysz w przyszłości głos przewodnika, który objaśnia turystom: "... a tę paskudę, rujnującą zabytkowy kompleks latarnika, pozwolili wybudować mieszkańcy Helu na początku XXI wieku"?
Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowej, ale czytając Twój wpis, trudno oprzeć się wrażeniu, że to prowokacja (czyja?), tym bardziej, że zachowanie anonimowości tłumaczysz obawą przed p. Czyszkiem, który nie jest prominentem i nie ma podległych sobie pracowników. Jakie więc zagrożenie sugerujesz? Że chuligan Czyszek Ciebie pobije?
Wiele wpisów dotyczy dobra Helu. Uważam, że dla tego dobra ważniejsze są głosy troski, niż te popierające bezkrytycznie "władzę".
Nie musisz podzielać moich poglądów, jeżeli jednak masz inne, podziel się nimi pamiętając, że ten, z którym się nie zgadzamy, jest naszym przeciwnikiem, a nie wrogiem.

Przesyłam pozdrowienia

Ryszard Kretkiewicz
Artykuł ukazał się w "Helskiej Blizie" nr 186/187 z dnia 24.12.2004
do góry