Cieszę się z powrotu

wywiad z burmistrzem Helu Mirosławem Wądołowskim

Wojciech Waśkowski: 6 stycznia 2010 r. po ponad dwuletniej nieobecności powrócił Pan do ratusza. Jak pański powrót do pracy przyjęli pracownicy Urzędu Miasta?

   Mirosław Wądołowski: Myślę, że bardzo pozytywnie i nie spotkałem się z żadnymi oznakami niechęci. Niektórzy wręcz odczuli ulgę i ucieszyli się, że będą mogli dalej ze mną współpracować. Na drugi dzień po moim powrocie spotkałem się ze wszystkimi pracownikami. Powiedziałem, czego będę wymagał, jak powinni podchodzić do swoich obowiązków. Uwagi te dotyczyły pracowników nowozatrudnionych, z którymi wcześniej nie współpracowałem. Atmosfera w Urzędzie jest dobra i myślę, że będzie jeszcze lepiej.

Jak Pan ocenia kierowanie Urzędem przez zastępcę burmistrza Jarosława Pałkowskiego?

   Niełatwo oceniać kogoś, z kim się przez tak długi okres nie pracowało i nie miało bezpośredniego kontaktu. Od końca 2007 roku przyglądałem się działalności Urzędu, jak każdy z mieszkańców naszego miasta i nie miałem żadnego wpływu na podejmowane tam decyzje. Przez dwa lata i trzy miesiące nie włączałem się w żadne sprawy Miasta, ponieważ byłem zawieszony w obowiązkach burmistrza. Nie brałem udziału w żadnych sesjach, spotkaniach i z ze swym zastępcą nie rozmawiałem o sprawach związanych z kierowaniem miastem. Jak każdy mieszkaniec Helu wiedziałem, co dzieje się w mieście. Wymieniałem na ten temat uwagi z mieszkańcami czy też wczasowiczami. Po niespełna dwóch tygodniach od chwili, gdy powróciłem na swoje stanowisko, mogę stwierdzić, że pan Pałkowski wkładał dużo pracy i serca, w to co robił. Brakowało mu jednak wsparcia. Niektóre sprawy mogłyby być wcześniej rozwiązane, gdyby było nas dwóch. Uważam, że za jego pracę należą się duże słowa uznania.

Czy są jakieś prace, inwestycje, które nie zostały rozpoczęte pod pana nieobecność?

   Tak się złożyło, że z zaplanowanych działań niewiele udało się zrealizować. Głównym zadaniem było i jest uporządkowanie gospodarki wodno-ściekowej w mieście. W realizacji tej inwestycji są niestety duże opóźnienia. Zakładaliśmy, że ruszy ona dwa lata temu, jednak z różnych przyczyn się nie udało. Jest to dla miasta najważniejsza inwestycja, która pociągnie za sobą inne, jak np. remont (odtworzenie) dróg i chodników, tworzenie skwerów itp. Inwestycja ta (porządkowanie sieci wod. kan.) będzie napotykała jeszcze dużo trudności. Przez ostatnie dwa lata część pozwoleń na budowę utraciła swoją moc, minęły terminy i na niektóre odcinki całą procedurę trzeba będzie praktycznie powtórzyć. Potrzebne będą nowe oceny środowiskowe, ale jestem przekonany, że te wszystkie zaległości uda się szybko nadgonić. Zrobię wszystko, żeby już w lutym była możliwość ogłoszenia konkursu na operatora przetargu, gdyż inwestycja warta około 60 mln zł wymaga takich działań. Chciałbym, żeby w kwietniu, maju nastąpiło rozstrzygniecie przetargu. Oczywiście za tym muszą iść działania podejmowane wspólnie z mieszkańcami, aby ustalić zakres i kolejność wykonywanych prac. Zakończenie inwestycji planowane jest na rok 2012, ale Hel jest specyficzną miejscowością, w której pewnych prac nie będzie można wykonywać w środku turystycznego sezonu. Harmonogram i kolejność planowanych prac muszą być szczegółowo określone i tego będzie musiał trzymać się wykonawca. Mam świadomość, że wykonywane prace będą utrudniać życie mieszkańcom, toteż należy je tak zaplanować, aby te utrudnienia były jak najmniej dolegliwe.

Jak Pan postrzega budżet Miasta na rok 2010. Czy planuje Pan jakieś zmiany.

   Uchwalony budżet jest bardzo optymistyczny. Jego wykonanie jest realne, ale znam też zagrożenia, jak choćby trudności z pozyskaniem środków ze sprzedaży nieruchomości, To problem nie tylko Helu, ale również sąsiednich gmin czy nawet dużych miast, gdzie sprawa sprzedaży gruntów po prostu stoi. W budżecie założono po stronie dochodów pozyskanie 14 mln środków ze sprzedaży nieruchomości. Czy nam się to uda? Nie wiadomo. Po rozstrzygnięciu przetargu będziemy znali skalę inwestycji i liczę, że będzie to mniej niż zakłada kosztorys inwestorski. Gdy będziemy dokładnie wiedzieć, jaki budżet potrzebny będzie na realizacje inwestycji w roku bieżącym, a nie uda się pozyskać środków ze sprzedaży nieruchomości, dopuszczam zaciągnięcie kredytu inwestycyjnego. Miasto nie ma żadnych długów, a dobry gospodarz nie waha, się aby taki kredyt inwestycyjny w razie potrzeby zaciągnąć. Podkreślam - tylko i wyłącznie na inwestycję. Na pewno nie zgodzę się na sprzedaż helskich nieruchomości w drodze rokowania czy też obniżania ich wartości, aby je szybko sprzedać. Lepiej poczekać i dokonać sprzedaży kilka lat później, za większe pieniądze.
   Mam mieszane uczucia co do przeznaczenia środków budżetowych na różne cele. Kiedy zostałem zawieszony, w budżecie Miasta w nadwyżce było 6,5 mln zł. Dziś tej nadwyżki pozostało około 1,8 mln. Planowaliśmy, że nadwyżka przeznaczona będzie na tę najważniejszą dla miasta inwestycję. Mam świadomość, że w przyszłych latach może być jeszcze gorzej. Nowa ustawa o finansach nakłada obowiązek, że od 2011 roku wszelkie wydatki inwestycyjne mogą być pokryte tylko z dochodów majątkowych, a wydatki bieżące (w tym utrzymanie urzędu, szkół, płace, itd.) - tylko z dochodów bieżących. Myślę, że niewiele samorządów sobie z tym poradzi. Żeby dochody zrównoważyć z wydatkami trzeba by w istotny sposób podnieść podatki, dzierżawy itp., a także zredukować zatrudnienie w jednostkach budżetowych. Niezbędna jest więc jak największa nadwyżka budżetowa, żeby tego uniknąć. I tę nadwyżkę trzeba by wypracować jeszcze w tym roku.
   Jestem dobrej myśli i czekam na powrót swojego zastępcy Jarosława Pałkowskiego, z którym po powrocie do pracy, miałem kontakt przez jeden dzień, gdyż się rozchorował. Chcę, żeby za inwestycje w mieście odpowiadał referat pod kierunkiem p. Pałkowskiego - tak jak poprzednio. Każdy pracownik Urzędu musi wiedzieć, za co jest odpowiedzialny, jaki ma zakres obowiązków. Nie może być tak, że jedna osoba kieruje wszystkim. Jak się kieruje wszystkim, to nie kieruje się właściwie niczym.
W ratuszu powstała nowa komórka do kierowania tą największą planowaną inwestycją Helu. Jest wiele problemów, ale wierzę, że szybko uda się je rozwiązać.

W ratuszu przemeblowanie. Przeniósł Pan sekretarza Miasta na II piętro.

   Sekretarz Miasta odpowiedzialny m.in. za promocję będzie bliżej swoich współpracowników, a mój zastępca będzie bliżej mnie. To tu rozstrzygane będą najważniejsze dla miasta sprawy. W większości urzędów, w których byłem, gabinety burmistrza i jego zastępcy są obok siebie. Myślę, że taka lokalizacja może tylko usprawnić pracę naszą i całego Urzędu. Już widzę tego efekty.

Powtórzę pytanie stawiane już Panu przez różne media. Czy będzie pan kandydował na następną kadencję?

   Dzisiaj cieszę się z decyzji sądu, który przywrócił mnie do pracy. Jest co robić do końca tej kadencji. To nie tylko kanalizacja, to również przygotowanie do najbliższego sezonu. Trzeba wszystko podopinać tak, aby było jak najmniej utrudnień dla turystów i mieszkańców. Myślę, że trzeba będzie wrócić do prac interwencyjnych w mieście i zamierzam w najbliższym czasie spotkać się z dyrektorem Urzędu Pracy. ZZOM ma określoną ilość pracowników i wsparcie w postaci dodatkowych zatrudnionych w ramach prac interwencyjnych na pewno byłoby korzystne dla poprawy estetyzacji miasta. Odpowiadając jednak na pytanie. - nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji. W tej sprawie muszę zasięgnąć opinii całej mojej rodziny. Moja ostateczna decyzja musi być poprzedzona długą i rzeczową rozmową z całą rodziną, która wspierała mnie w tak trudnym dla mnie okresie ostatnich dwóch lat.

Czy w okresie zawieszenia w obowiązkach burmistrza otrzymał Pan wsparcie od innych osób?

   Pomogło mi mnóstwo osób. Bez tych ludzi, bez ich wsparcia i pomocy prawdopodobnie nie dałbym sobie rady. Po moim aresztowaniu, a później zawieszeniu w obowiązkach burmistrza pomagała mi cała rodzina, ale nie mieliśmy pomysłu na dalsze życie. To dzięki życzliwym radom znajomych, żona założyła rodzinną firmę, którą wspólnie prowadziliśmy. Zawsze będę o tym pamiętał. Było tak jak w przysłowiu: "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" i ja tej przyjaźni i życzliwości osobiście doświadczyłem. Nie chcę wymieniać nazwisk życzliwych mi osób, bo mógłbym kogoś pominąć. Oprócz pomocy rzeczowej i związanej z założeniem przez moją żonę firmy, doświadczyłem również pomocy ze strony naszej parafii i jej proboszcza. Jeżdżąc do Prokuratury w Poznaniu mogłem korzystać z pomocy, wsparcia i gościnności tamtejszych Ojców Franciszkanów. Żadną tajemnicą nie jest, że najbardziej pomógł nam przy założeniu i prowadzeniu działalności gospodarczej p. Paweł Wojna. Wielu ludzi wskazało nam ten kierunek, pomogło i do dziś z nami współpracuje. Z dużą życzliwością i wsparciem spotkałem się również ze strony przyjaciół z partnerskiego miasta Hermeskeil. Wszystkim serdeczne dziękuję.

A czy spotkał się Pan w Helu z jawną wrogością.

   Gdy pojawiają się przyjaciele, to i uaktywniają się również ci "życzliwi inaczej". Myślę jednak, że były to tak nieliczne osoby, że nie warto o nich wspominać. Nie chcę i nigdy nie będę o nich mówić. W każdym mieście znajdą się niestety ludzie, którzy będą naigrywać się z czyjegoś nieszczęścia. Wolę pamiętać o tych, którzy z potrzeby serca i bezinteresownie wspomogły mnie i moją rodzinę.

Po długiej nieobecności powrócił Pan na stanowisko burmistrza. Jak układa się obecnie pańska współpraca z samorządowcami, województwa, powiatu czy też sąsiednich gmin?

   Rozmawiałem telefonicznie i osobiście z wieloma samorządowcami i innymi osobami pełniącymi funkcje publiczne. Nie odczułem z ich strony jakiejkolwiek niechęci . Pod koniec stycznia spotkają się w Pucku wszyscy samorządowcy z terenu powiatu, więc z wieloma będę miał możliwość osobiście porozmawiać. Odnoszę wrażenie, że w ostatnich latach rozluźniła się współpraca pomiędzy samorządami powiatu. A przecież wspólnie łatwiej rozwiązywać podobne problemy, pozyskiwać środki i realizować inwestycje niezbędne dla całego Półwyspu Helskiego i najbliższej okolicy. Jak pokazuje nie tak odległa przeszłość: "Duży może więcej". Idea wspólnych programów i działania sprawdzała się w przeszłości i, moim zdaniem, taka współpraca dająca wszystkim wymierne korzyści winna być kontynuowana. Brak czy też niewłaściwa koordynacja działań gmin w pozyskiwaniu środków może uniemożliwić pozyskanie środków zewnętrznych na planowane inwestycje. Nie wiadomo np. czy uzyskamy środki zewnętrzne na projekt po nazwą "Kopiec Kaszubów", na którego realizację zaplanowano środki w budżecie miasta, Czas już najwyższy, aby zaczęła się dalsza modernizacja tzw. "216" (droga wojewódzka) w Helu.

Czy nie miał Pan wahań przed powrotem do pracy po korzystnym orzeczeniu Sądu, uchylającym środek zapobiegawczy?

   Nie. Nie wahałem się ani chwili. Tak jak napisałem w życzeniach świątecznych adresowanych do Mieszkańców Helu, które ukazały się w grudniowym numerze "Helskiej Blizy" w 2007 r. jestem osobą niewinną. Kandydowałem na stanowisko burmistrza i zostałem na nie wybrany zdecydowaną większością głosów. Starałem się pracować rzetelnie i uczciwie dla dobra naszego, a więc także i mojego Miasta. Dobro miasta jest i było dla mnie celem nadrzędnym. Myślę, że moja rezygnacja mogłaby zostać odebrana przez nieprzychylną mi część naszego społeczeństwa, jako przyznanie się do winy.
Nie miałem wpływu na czas prowadzonego postępowania przygotowawczego i na to, że dopiero po dwóch latach sprawa trafiła na wokandę. Wierzę, że niezawisły sąd swym wyrokiem oczyści mnie z wszelkich zarzutów i przywróci mi dobre imię.

   I jeszcze jedna refleksja.

   Mam świadomość, że większość helan oglądając w październiku 2007 r. prezentowany w mediach materiał filmowy uwierzyła w pokazane w nim treści. Sam oglądając w areszcie materiał filmowy rwałem włosy z głowy, widząc jak to zostało zmanipulowane. Jestem pewien, że gdyby Mieszkańcy Helu byli przekonani o mojej winie, już dawno zorganizowano by referendum, po którym demokratyczną decyzją wyborców przestałbym być burmistrzem. Tak się nie stało, a jak już mówiłem, okazane mi wsparcie i życzliwość zmobilizowały mnie do walki i powrotu na stanowisko. Lubię swoją pracę, staram się jak najlepiej spełniać swoje powinności wobec mieszkańców. Teraz jestem zobligowany do jeszcze lepszej pracy, aby nie zawieść zaufania tych, którzy we mnie nie zwątpili. A czasu do końca kadencji zostało niewiele.

Co chciały Pan jeszcze przekazać Mieszkańcom Helu?

   Nie miałem okazji przekazać helanom życzeń noworocznych...
Wszystkim Mieszkańcom naszego Miasta życzę wszelkiej pomyślności, spełnienia marzeń zarówno w życiu osobistym, jak i pracy zawodowej. Chciałbym, aby w naszym mieście, ludzie okazywali sobie życzliwość i wsparcie. Aby na swej drodze nie spotykali ludzi zawistnych.
   Chcę jeszcze raz wszystkim Mieszkańcom Helu powiedzieć. - Jestem niewinny i liczę na to, że już niedługo Sąd będzie mógł to ogłosić.

I jeszcze jedno pytanie. Co z koncertami Nohawicy?

   Tak, mówił mi pan, że występami w naszym mieście byłby zainteresowany popularny w Polsce czeski bard Jarosław Nohawica. Nie miałem okazji na ten temat rozmawiać z panem Pałkowskim, ale czekam na kontakt z impresariatem artysty.

No i na koniec. Co dalej z firmą pańskiej żony?

   Pomagając żonie w jej działalności zobaczyłem, jak ciężko prowadzić jest własny biznes, z iloma trudnościami trzeba się borykać. Około 20 lat temu przez krótki okres czasu żona prowadziła działalność gospodarczą i wydaje mi się, że wtedy było łatwiej. Teraz także i ja zdobyłem nowe doświadczenia, na własnej skórze doświadczając wielu nielogiczności i bezduszności urzędników. Żona przyzwyczaiła się do prowadzenia tej działalności. Ma poparcie całej rodziny. Ja również nie przestanę żonie pomagać. Toteż nie zdziwcie się państwo, jak w sobotę czy innym czasie wolnym zobaczycie burmistrza rozwożącego po punktach gastronomicznych ziemniaki czy cebulę. Rodzinie należy pomagać. Za kilka tygodni po raz kolejny zostanę szczęśliwym dziadkiem. Urodzi mi się wnuczka.

Dziękuję za rozmowę.
W. Waśkowski

do góry